jak obiecałam, udało mi się trochę więcej czasu wygospodarować na zaległe recenzje:)
Dzisiaj recenzja serów antycellulitowych:) Niby bez ruchu i tak nic nie dadzą, do tego nie wcieram ich regularnie, tylko wtedy, kiedy mi się przypomni i nie mam bardzo dużych problemów tego typu.
Recenzja zbiorcza (lubię porównywać kosmetyki w jednym poście, mam wrażenie że to jest bardziej obiektywne niż napisanie działa lub nie:) przy dwóch produktach tego samego typu mam jakiś punkt odniesienia:) )
Składów dzisiaj nie wklejam:) oba są napakowane ekstraktami, a tego typu produkty nie są naturalne. Opakowania podobne, ale pojemnościowo Farmona ma 200ml, Eveline 250ml. Farmona jest rozgrzewająca, Eveline chłodząca. Konsystencja koncentratu Farmony jest bardziej zbita, gęsta, serum Eveline jest nieco bardziej rzadkie. Cena obu to niecałe 20zł bez promocji, dostępne w drogeriach stacjonarnie.
Jeśli chodzi o działanie.. :) Pierwszej używałam Farmony i baaardzo ją polubiłąm. Następnie w tym roku wyszła nowość Eveline, sera wyszczuplające 4D (poprzednie były 3D) i zakupiłam. Nie robię żadnych pomiarów ud w cm, bo po pierwsze nawet na to nie wpadłam, a po drugie i tak nie smaruję się regularnie, a i z regularnymi ćwiczeniami też mam problem:) Także będzie opinia odczuć w używaniu:)
Mi osobiście bardziej do gustu przypadła Farmona. Może tu chodzi o uczucie rozgrzania zamiast chłodzenia:) ale po posmarowaniu czuję lekkie mrowienie i wydaje mi się, że działa:) do tego bardzo ładnie pachnie, tak świeżo i miętowo, dlatego nakładanie tego koncentratu to sama przyjemność:) Właśnie się skończyło i po wykończeniu Eveline na pewno sięgnę ponownie po ten właśnie produkt:)
Jeśli chodzi o serum Eveline, żeby poczuć jakiekolwiek działanie/mrowienie, trzeba mocno wmasować produkt w uda. Jest to ogólnie dobra rzecz, bo jeśli komuś zależy, to żeby poczuć mrowienie może poczuje się zmotywowany, żeby wykonać masaż i wtedy może produkt tym bardziej będzie skuteczny:) ja niestety jestem na takie coś zbyt leniwa:) chociaż produktu zostało mi jeszcze sporo i kto wie, może sama się zmotywuję. Efekt chłodzenia pojawia się dopiero po porządnym wmasowaniu i nie jest tak przyjemny dla mnie jak efekt rozgrzania, ale za to to serum ma świetne maleńkie błyszczące srebrne drobinki:) teraz i tak jest za zimno na krótkie spodenki, ale w wakacje wygląda to przeuroczo:) Chociaż niektórych może przerazić lekko brokatowy efekt.
Jeśli chodzi o działanie.. :) Pierwszej używałam Farmony i baaardzo ją polubiłąm. Następnie w tym roku wyszła nowość Eveline, sera wyszczuplające 4D (poprzednie były 3D) i zakupiłam. Nie robię żadnych pomiarów ud w cm, bo po pierwsze nawet na to nie wpadłam, a po drugie i tak nie smaruję się regularnie, a i z regularnymi ćwiczeniami też mam problem:) Także będzie opinia odczuć w używaniu:)
Mi osobiście bardziej do gustu przypadła Farmona. Może tu chodzi o uczucie rozgrzania zamiast chłodzenia:) ale po posmarowaniu czuję lekkie mrowienie i wydaje mi się, że działa:) do tego bardzo ładnie pachnie, tak świeżo i miętowo, dlatego nakładanie tego koncentratu to sama przyjemność:) Właśnie się skończyło i po wykończeniu Eveline na pewno sięgnę ponownie po ten właśnie produkt:)
Jeśli chodzi o serum Eveline, żeby poczuć jakiekolwiek działanie/mrowienie, trzeba mocno wmasować produkt w uda. Jest to ogólnie dobra rzecz, bo jeśli komuś zależy, to żeby poczuć mrowienie może poczuje się zmotywowany, żeby wykonać masaż i wtedy może produkt tym bardziej będzie skuteczny:) ja niestety jestem na takie coś zbyt leniwa:) chociaż produktu zostało mi jeszcze sporo i kto wie, może sama się zmotywuję. Efekt chłodzenia pojawia się dopiero po porządnym wmasowaniu i nie jest tak przyjemny dla mnie jak efekt rozgrzania, ale za to to serum ma świetne maleńkie błyszczące srebrne drobinki:) teraz i tak jest za zimno na krótkie spodenki, ale w wakacje wygląda to przeuroczo:) Chociaż niektórych może przerazić lekko brokatowy efekt.
Podsumowując, przetestowałam 2 różne produkty o różnych właściwościach, ale takim samym działaniu. Oba pełne ekstraktów. Ja mam swojego ulubieńca, ale nie zaprzeczam, że po dłuższym korzystaniu z serum chłodzącego i jego nie polubię. Dobrze, że jako konsumenci mamy tak wiele produktów do wyboru.
Jeśli chodzi o działanie to nie wymagam cudów na kiju, ale zakładam, że jeśli czuję mrowienie to coś tam działa i mam przynajmniej spokojne sumienie, że jak mi się przypomni to się posmaruję, a nie czekam bezczynnie aż cellulit rozkwitnie:):)
A Wy macie swoje ulubione koncentraty antycellulitowe?
Stosujecie takie specyfiki?
Stosujecie takie specyfiki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz