czwartek, 29 maja 2014

Organique - anti-age hairmask

Hej:)

Dzisiaj będzie o kolejnym moim hicie:) I również do włosów:) jest maj, więc nie mam ochoty pisać o bublach/rzeczach, które nie do końca się sprawdziły:)


Tak więc:

Maska Organique:) Właśnie skończyłam swój drugi egzemplarz, bardzo żałuję, że przed wakacjami, bo z jednej strony staram się ograniczać wydatki, a z drugiej jest idealna na ciężkie wakacyjne warunki atmosferyczne dla włosów typu słońce:)

Info z opakowania:
Protecting, strengthening, shinning effect.
Argan&grapes oil, sil&pearl.
Safe formula: NO parabens, NO peg, NO formaldehyde, NO sles, sls, als, NO vaseline, NO paraffin oils, No silicones, NO ethanolamines.



INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Hydrolyzed Silk, Argania Spinosa Kernel Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Pearl Powder, Maris Sal, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Citral, Citronellol, Limonene, Linalool.

Skład bardzo ładny, jedyna substancja której nie kojarzyłam to phenoxyethanol - czyli 2-fenoksyetanol, pochodna glikolu etylenowego, stosowana jako bakteriostatyk (hamuje rozwój mikroorganizmów, ale nie zabija istniejących już komórek).  Może się rozpaść na fenol i aldehyd octowy. Ot, taka alternatywa parabenów:)



Opakowanie to metalowa puszeczka, bardzo ładna i poręczna, ja w opakowaniu po pierwszej masce trzymam wsuwki do włosów:) Konsystencja jest w porządku, nie jest gęsta jak maski, ale nie jest tak lejąca jak np. maska drożdżowa babuszki Agafii czy balsam z poprzedniej recenzji:) Dzięki temu wydajność nie jest jakaś szałowa, ale też nie beznadziejna:) Zapach jest intensywny i piękny:) Do tej pory zamawiałam przez Internet i już przez kopertę było czuć piękny zapach, taki trochę winogronowy, słodki:) Cena: z przesyłką kosztowały ok. 40zł/150ml :)

Zdjęcie konsystencji :)

Cena dość spora jak na 150ml, ale działanie wynagradza wszystko:) Włosy pozostają nawilżone, zregenerowane, i rzeczywiście są bardziej błyszczące. Zwykle trzymam na włosach ok 30min:)

Kupię ponownie na pewno i może kiedyś wypróbuję jeszcze inne wersje:)


poniedziałek, 26 maja 2014

Nowinka, sto recept na piękno - balsam do włosów piwo i pszenica

Cześć:)

Dzisiaj kolejna recenzja mojego ulubieńca:) I po tym produkcie pewnie już się domyślacie którego boxa zakupiłam, że go mam:) O boxie dopiero będzie:)




INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Parfum, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Ceteareth-20, Panthenol, Propylene Glycol, Isopropyl Alcohol, Glycerin, Beer, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Glycine Soia Oil, Citric Acid, Lactic Acid, Methylparaben, Ethylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiasolinone, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde.

Skład - hmm:p na początku marudziłam, że perfum tak wysoko, że 2 parabeny 3 inne konserwanty i że co to ma być, ale zawiera również substancje ułatwiające rozczesywanie, wygładzające, piwo, olej pszeniczny i sojowy. Widać w dobrych proporcjach, skoro balsam został ulubieńcem:)



Opakowanie - tubka stojąca na denku, dzięki czemu bardzo łatwo zużywamy zawartość opakowania do końca:) Bardzo ładne i z cienkiego plastiku. Wydajność - nakładałam jej dużo i skończyła się dość szybko, do tego konsystencja jest dość rzadka. Trochę podobna do maski drożdżowej Babuszki Agafii:) tamta też ze względu na konsystencję dość szybko się kończyła. Zapach jest obłędny - trochę waniliowy, słodziutki, niestety nie utrzymuje się na włosach. Cena - dostępna była do tej pory tylko w boxie, ale zrobiłam research, odżywka pochodzi z Ukrainy i tam kosztuje 12hrywien/200ml = 3,69zł/200ml. 



Balsam jest po prostu super, strasznie żałuję, że już mi się skończył, wygładza włosy, ułatwia rozczesywanie i aplikacja jest miła i przyjemna, a do tego ten zapach:) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się go dorwać:)
Miałyście tego boxa? 

sobota, 17 maja 2014

Nowości kwietniowo-majowe :)

No tak, na zakupach wiosennych miało się skończyć, ale tu promocja, tam promocja:p

I tadam:

PS i tak starałam się ograniczać:)

I tak wpadły do mnie:

-moje pierwsze silikonowe foremki :) z lidla, 9,99zł/zestaw 2 misiów i 2 serduszek
(mam w planach pieczenie i robienie np. samorobionych mydełek, mam nadzieję, że to mnie wreszcie zmobilizuje:p ).

-promocja w SuperPharm o której zorientowałam się jakoś w ostatnim momencie, objęła tylko krem Hydratia (z 44,49/50ml na ok 30zł - minus30%), jest on w moim planie smarowania się nim jako nawilżacz po kuracji na przebarwienia, o której dopiero będę pisać + podkład niestety nieobjęty promocją (32,99zł/30ml).

-moja pierwsza paletka (essence all about sunrise) - jedyna rzecz którą dorwałam z tych mega promocji w naturze i rossmanie:) zapłaciłam za nią niecałe 10zł (z przeceny za około 16zł - minus 40%), na szczęście egzemplarz był niemacany, Panie w sklepie bardzo tego pilnowały:) Już zeswatchowałam, kilka razy też się pomalowałam, w paletce wyglądają na mocno błyszczące, ale tylko wierzchnia warstwa taka jest. Na początku poczułam się oszukana, że jak można tak pięknie błyszczącą powierzchnie zrobić, którą widzimy przy zakupie, a po 2 przejechaniach jest dużo bardziej matowa:p ale po kilku użyciach okazuje się, że może to i dobrze, bo i tak brokat jest widoczny, a nie świecę się aż tak.

-lakier do paznokci, 2,50zł/szt, bo ciemnego jeszcze nie miałam.

-i 2 kremy pod oczy:) Jeden to oriflame z poprzedniej recenzji, pobiegłam bo był w promocji i jeszcze jakiś z allegro niby ze złotem, z przesyłką za 32zł/10ml firmy AFY, ale kurde wszystkie napisy są po chińsku, nawet składu nie ma po angielsku, no po prostu nic:p i po otwarciu słabo wygląda opakowanie... tak... chińsko i tandetnie:p i trochę się jednak boję, że mi podrażni oczy/wszystkie rzęsy wypadną:p na razie używam innych rzeczy więc go jeszcze nie będę próbować:).

-i oczywiście musiałam o czymś zapomnieć:p na zdjęciu ni ma olejku do końcówek orofluido 6zł/5ml, zakupionego na wyjazd, co by się nie babrać z jakimiś większymi opakowaniami:)

No to tyle:) ps: kiepsko mi idzie z banami zakupowymi:p
Przez najbliższy tydzień mogę mieć problem z Internetem, więc recenzji chyba nie będzie:)

Miałyście coś z moich nabytków? Szczególnie jakieś chińskie coś?




środa, 14 maja 2014

Kremy pod oczy - Oriflame, GoCranberries, Sylveco

Hej:)

Jak większość moich recenzji i ta będzie porównawcza:)

Dziś bierzemy pod lupę kremy pod oczy:)


Dziś się zastanawiałam nad moim osobistym projektem denko - u mnie jest to dość ciężka sprawa - nie lubię używać od początku do końca jednego produktu - tyczy się to przede wszystkim włosów (mam wrażenie, że szybko się przyzwyczajają do danego produktu i po kilku użyciach już mają dość czy to odżywki, czy szamponu). Niemożliwe jest więc, żebym miała minimalne zapasy w szafce: zwykle mam pootwierane ok. 3 szampony i ze 4-5 produktów typu odżywki/maski, oleje tak samo. No nie dam rady ogarnąć swojej szafy:p

Z kremami pod oczy jest tak samo:p zawsze co najmniej 2 mam otwarte. Hmm.. zawsze? no dobra, bez bicia się przyznaje, że te na zdjęciu (tym razem nie będzie zdjęć konsystencji, bo już się pokończyły i fotografuję same opakowania:p) to moje pierwsze kremy pod oczy:p I głupio się przyznać, jestem w połowie drogi między 20 a 30, a mam zmarszczki które znacznie odbiegają od normy w tym wieku:p Nie do końca umiem sobie z tym poradzić:p No dobra - mogę się przestać śmiać (bo zauważyłam, że jak wracam od kogoś to są szczególnie pogłębione i podkreślone) - więc jak usłyszycie o kimś kto cały czas się wygłupiał, a teraz chodzi ze stalową/niezmienną/nieuśmiechającą się twarzą, to będę ja, zdesperowana, że nie chcę mieć tych zmarszczek a już nic innego nie pomaga:p

A wracając do kremów: 
1) Oriflame - Seeing is believing
Zdaniem producenta: 
Dla kobiet w każdym wieku, które chcą rozjaśnić cienie pod oczami, zmniejszyć opuchnięcia i mieć bardziej promienne spojrzenie. Redukuje cienie pod oczami, zmniejsza opuchnięcia i sprawia, że spojrzenie jest bardziej promienne.
Kluczowe składniki: 
-O2 – Technologia, która przyciąga molekuły powietrza do komórek skóry – zwiększając tym samym ich dotlenienie.

- LINGON50:50TM– Opatentowana technologia antyoksydantów ochroni Twoją skórę przed szkodliwym wpływem wolnych rodników.


2) GOcranberries - Odżywczo-wygładzający krem pod oczy 
Specjalnie wyselekcjonowane składniki intensywnie odżywiają i nawilżają delikatną skórę okolic oczu, pozostawiają skórę delikatnie natłuszczoną. Zapobiegają utracie wody oraz chronią przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi. Poprawiają napięcie skóry przywracając jej elastyczność. Lekka formuła kremu nie obciąża delikatnej skóry wokół oczu.

3) Sylveco - Łagodzący krem pod oczy 
Działa łagodząco, kojąco i zmniejszają obrzęki. Dzięki specjalnie dobranej, bezzapachowej formule, krem poprawia strukturę skóry, przywracając jej właściwy poziom nawilżenia oraz sprężystość. Usuwa objawy zmęczenia i zaczerwienienia, hamuje procesy starzenia się skóry.

Powyższe zdenkowałam:) PS: znowu mam 2 otwarte:p





1) Oriflame - Seeing is believing
INCI: AQUA, GLYCERIN, PROPANEDIOL, COCOS NUCIFERA OIL, ISOPROPYL MYRISTATE, CETYL ALCOHOL, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, DIMETHICONE, RICINUS COMMUNIS SEED OIL, SORBITAN STEARATE, TETRAHYDROXYPROPYL ETHYLENEDIAMINE, CARBOMER, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, CAPRYLYL GLYCOL, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, BENZOPHENONE-4, MICA, CERA ALBA, PROPYLPARABEN, CAFFEINE, DISODIUM EDTA, HYDROGENATED CASTOR OIL, CERA CARNAUBA, MANNITOL, ,FAEX EXTRACT, HYDROLYZED CRANBERRY FRUIT/LEAF EXTRACT, PROPYLENE GLYCOL, GLYCOGEN, MAGNESIUM ASCORBYL PHOSPHATE, PHENOXYETHANOL, SACCHAROMYCES/MAGNESIUM FERMENT, ETHYLHEXYLGLYCERIN, SACCHAROMYCES/IRON FERMENT, SACCHAROMYCES/COPPER FERMENT, SACCHAROMYCES/SILICON FERMENT, SACCHAROMYCES/ZINC FERMENT, CI 77891, CI 42090

Skład ze strony Internetowej Oriflame. Ja miałam jeszcze w starym słoiczku ze starym składem, ale niestety wyrzuciłam papierowe opakowanie więc go nie przytoczę:p Skład nie szasta naturalnymi składnikami, ale zachęcam do dotrwania do opisu działania:)

2) GOcranberries - Odżywczo-wygładzający krem pod oczy 
INCI: Aqua, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Pentylene Glycol, Argania Spinosa Kernel Oil and Hydrogenated Vegetable Oil, Caprylic/Capric Triglycerides, Sorbitan Stearate, Panthenol, Squalane, Lanolin, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cera Alba, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract (TYTUŁOWY EKSTRAKT OWOCÓW ŻURAWINY), Allantoin, Tocopheryl Acetate, Cetyl Alcohol, Sucrose Cocoate(NATURALNY EMULGATOR OLEJU KOKOSOWEGO), PEG-100 Stearate, Xanthan Gum, Isostearyl Isostearate, Potassium Cetyl Phosphate, Behenic Acid (KWAS BEHENOWY - nasycony kwas tłuszczowy, występuje np. w orzeszkach ziemnych), Cetyl Behenate, Decylene Glycol, Parfum.

3) Sylveco - Łagodzący krem pod oczy 
INCI: Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Skwalan,  Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego,  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Ekstrakt ze świetlika łąkowego,  Ekstrakt z chabru bławatka, Alkohol benzylowy,  Witamina E,  Betulina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Lupeol,  Kwas oleanolowy.



Oriflame - ładny mały szklany słoiczek, duża wydajność, niebieskawy kolor, zapach lekki i przyjemny, cena 39,90zł/15ml teraz widzę w promocji za 13,90/15ml :)
GOcranberries - miałam tylko próbkę, kolor biały, zapach delikatny, żurawinowy, podobny do kremu tej firmy do twarzy, cena 35,50zł/30ml :)
Sylveco - plastikowy pojemnik typu airless, bardzo higieniczny, biały kolor o delikatnym zapachu (dla mnie to jest zapach kory drzewa), cena 27zł/30ml :)



Już sporo się o nich rozpisałam powyżej, postaram się streścić:D


Oriflame - jest super! Skład ma taki sobie, ale miałam wrażenie że rozjaśnia skórę pod oczami:D zastanawiam się, czy skoro jest w promocji to go nie wziąć jutro:) 
(Tak się kończą moje bany zakupowe - zawsze wylizie jakaś promocja:p ZAWSZE!:p)

GOcranberries - używałam tylko próbki, starczyła na długo, przez pierwsze dni nie zauważyłam niczego, ale pod koniec zaskoczyło mnie rozjaśnienie, myślę, że ma szanse zadziałać bardzo dobrze:)

Sylveco - zostawia taką śmieszną matową powłoczkę, jest bardzo delikatny i nie podrażni nawet kiedy się nim posmarujemy za blisko oka:) kupiłam go z bardzo krótkim terminem użycia (pełnowymiarowe opakowanie) i nakładałam go bardzo dużo pod oczy, żeby zdążyć przed terminem ważności:) polubiłam go bardzo:) dostałam też próbkę i chętnie zużyłam (wspominałam już, że uwielbiam, jak sklepy załączają próbki produktów? :) <3 ) 

Ale ja piszę długie posty:p

Pytania do Was, Drodzy Czytelnicy:
Co robicie ze zmarszczkami pod oczami (żeby się ich pozbyć oczywiście:p)?
I jakie są Wasze ulubione kremy pod oczęta? :D




sobota, 10 maja 2014

Planeta Organica - szampon i balsam rokitnikowy

Cześć:D
Dzisiaj będzie recenzja moich ulubieńców:)

Są bardzo znane, ale wkleję o czym zapewnia nas producent:

Olej arktycznego rokitnika to najbogatsze źródło witaminy C, aktywnie regeneruje i odmładza skórę, skutecznie hamuje oznaki starzenia. Odmiana rokitnika syberyjskiego jest bowiem tak bogata w odżywcze i lecznicze składniki, jak żadna inna, chociażby ta, którą spotykamy na wybrzeżach Bałtyku. Na Syberii robią najlepszy na świecie olejek rokitnikowy. Wykonują go uczciwie, nie dodając barwników, ani wyciągów z innych roślin zastępczych. 
Szampon pomaga odbudować i zregenerować uszkodzone farbowaniem i suche włosy. Regeneruje ich strukturę, dodaje im siły, zdrowego blasku, stymuluje wzrost włosów.
Odżywka do włosów delikatnie pielęgnuje skórę głowy, pomaga zregenerować uszkodzone i suche włosy.
Poprawia strukturę włosów, dodając im siły i zdrowego blasku. Stymuluje ich wzrost.






Balsam: INCI: Aqua, Hippophae Rhamnoides Pulp Oil, Dicocoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Linum Usitassimum Seed Oil, Pulmonaria Officinalis Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cellulose Gum, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Szampon: INCI: Aqua, Hippophae Rhamnoides Pulp Oil, Lauryl Glucoside, TEA-Cocoyl Glutamate, Cocamidopropyl Betaine, Linum Usitassimum Seed Oil, Pulmonaria Officinalis Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cellulose Gum, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.





Opakowanie - oba takie same, zamykane na klik:) Bardzo wygodne, chociaż odżywkę ze względu na gęstość trzymałam do góry denkiem, żeby nie musieć wyciskać jej z opakowania:) ps: oba opakowania są takie same, ale szampon mi się szybciej skończył, a jego resztkę zabierałam na wyjazd i przelałam do opakowania podróżnego z rossmana.
Wydajność - aaa:p uwielbiam i szampon i odżywkę, więc zdecydowanie za szybko oba produkty się kończą:) Ale wydaje mi się, że wydajność naprawdę jest ok. 
Konsystencja - zdjęcie poniżej, szampon po lewej - ani zbyt lejący się, ani zbyt gęsty, po prostu idealny. Balsam po prawej - dość gęsty, konsystencja gęstego budyniu. Bardzo dobrze rozsmarowuje się po włosach. 

Zapach - przepiękny, uwielbiam go, słodki, cukierkowy, ma ochotę się go zjeść:)
Cena - oba kupowałam w cenie 15,50zł/360ml, ale widzę, że teraz można go dostać nawet taniej:)






Napiszę tylko tyle - mój hicior, kupię cały zestaw ponownie, wszystko mi w tych produktach pasuje, do tego działanie zgadza się z obietnicami producenta - balsam regeneruje włosy, wygładza, zmiękcza. Szampon porządnie czyści włosy, nie wysusza ich. Polecam:)

Miałyście? Jakie są Wasze hiciory? 

poniedziałek, 5 maja 2014

Fitomed - mój krem numer 2

Hej hej:)

Mam nadzieję, że majówka była udana:D ja stwierdzam, że dni wolne zdecydowanie za szybko lecą:p

Dzisiaj będzie recenzja kremu do twarzy fitomed:)

 - na początku była to edycja limitowana, obecnie są już chyba w stałej sprzedaży na ich stronie (link).


Opis z opakowania:
Najważniejsze składniki: ceramidy, lecytyna, masło kakaowe, hydrolat oczarowy, liposomy.
Nie zawiera barwników, parabenów, substancji zapachowych.
Krem no2 (typ tłusty) polecam do cery suchej, wrażliwej, ze zmianami naczynkowymi. Działa regenerująco, uszczelnia naskórek, łagodzi zmiany naczynkowe. Krem jest idealny do pielęgnacji całej twarzy, w tym okolic oczu, zarówno na dzień jak i na noc. Zimą można nim smarować cerę mieszaną i naczynkową cienką warstwą. Latem jako krem regenerujący naskórek po opalaniu.

Zdaniem producenta:
Krem zawiera najlepsze składniki kosmetyki naturalnej o małym stopniu przetworzenia.


Działanie kremu №2
  • Ochrona przed mrozem i wiatrem.
  • Ochrona przed nadmiernym wysuszaniem się skóry w ogrzewanych pomieszczeniach
  • Ochrona przed zaczerwienieniem i pękaniem naczynek
Dla kogo jest krem №2
Krem №2 polecany jest głównie do cery suchej oraz suchej i dojrzałej ze skłonnością do pękania naczynek oraz do cery naczynkowej. Można go stosować do pielęgnacji całej twarzy w tym okolic oczu, zarówno na dzień jak i na noc, w zależności od indywidualnych potrzeb. Cerę naczynkową należy dodatkowo tonizować w temperaturze pokojowej czystą woda oczarową lub w rozcieńczeniu z wodą w proporcjach 1:1.
Więcej tutaj :)



INCI: aqua, hamamelis virginiana flower water, theobroma cacao seed butter, vitis vinifera seed oil, wheat germ oil, lecithin, aesculus hippocastanum extract, hamamelis virginiana extract, arnica montana extract, glycerin, hydroxyethyl acrylate, sodium hyaluronate, sodium acryloyldimethyl taurate copolymer, D-panthenol, trilaureth-4-phosphate, caprylic/capric triglyceride, peg-7 glyceryl cocoate, ceramide 6, rutin, sorbitol, lactic acid, ascorbic acid, phenoxyethanol, ethylhexylglycerine.

Skład już nowszy, na początku był inny na moim opakowaniu a inny na stronie producenta, okazuje się więc, że dostałam już ten ulepszony:)






Opakowanie - plastikowy zakręcany słoiczek, tak jakby słoiczek w słoiczku (a może bardziej podwójne dno?:p), za czym ja akurat nie przepadam, bo wiem ile to 50 ml i na ile starcza i nie potrzebuję większego opakowania niż w rzeczywistości jest potrzebne:p 

To tak jak ostatnio z odżywkami glisskura, gdzie opakowanie jest wyższe, a okazuje się, że produktu jest tyle samo, bo dno opakowania jest wklęsłe:p Tu na pewno nie był to specjalny zabieg, mający na celu sprawianie wrażenia większej ilości kremu, bo przecież i tak krem jest dostępny głównie wysyłkowo, ale jakoś tak ja akurat wolę skromniejsze opakowania:) 

Wydajność - krem powinniśmy zużyć w 8 miesięcy od daty produkcji i 3 miesiące od otwarcia:) Jest to plus, bo oznacza, że nie mamy wielu konserwantów:) wydajność - hmm, duża, myślę, że przy stosowaniu kremu 2x dziennie to akurat by wystarczył na 3 miesiące:)

Konsystencja - na zdjęciu:) krem jest dość gęsty, ale dobrze się rozsmarowuje, zostawia lekką powłoczkę na skórze:)

Zapach - no nie powalił mnie na kolana, ale jest delikatny, naturalny, mi osobiście pachnie trochę jak kora jakiegoś drzewa:)

Cena: 29zł/50ml + przesyłka 11zł + do tego w paczuszce dostałam próbkę innego kremu, co bardzo mi się spodobało, uwielbiam próbki, ponieważ można sprawdzić produkt przed zakupem:)








Zacznijmy od tego, że krem ma baaardzo dobre opinie:) Skład też ma super.

Ja kupiłam go na początku zimy, zdecydowałam się właśnie na niego, żeby chronić swoją buzię (typ tłusty) :) + ponieważ uznałam, że jest na naczynka, więc będzie mi pasować:)

Działanie u mnie - hmm.. mam naprawdę specyficzną cerę, nie do końca zdrową. Dlatego szukam czegoś  co mi będzie odpowiadać, patrzę na składy i powoli eliminuję produkty z różnymi specyfikami w składzie:)
No i kremu nie zdążyłam zużyć do końca, smarowałam nim buzię, bo lepsze to niż wystawienie jej samej na zimno, po nałożeniu podkładu było trochę lepiej. Ale nie dał rady.

Trochę się zastanawiam, czy jest fair oceniać krem i publikować recenzję, przy takim stanie twarzy, gdzie z góry wiadomo, że praktycznie nic się nie będzie sprawdzać, i czy poszczególne firmy nie będą się czuły pokrzywdzone. Ale z drugiej strony chyba wszyscy wiedzą, że mało kto ma normalną/piękną/zdrową cerę, a może akurat moje próby z kosmetykami do twarzy ułatwią komuś poszukiwania:] 

Jeśli chodzi o kremy jestem jeszcze trochę jak dziecko we mgle:p I z jednej strony jest mi trochę szkoda kasy na te moje eksperymenty (zaś poszły 40 dychy z przesyłką na krem, który nie był hitem i nawet do końca go nie zużyłam), a z drugiej jednak co krem wiem coraz więcej co się u mnie sprawdza, a co nie. 

Tutaj podejrzewam: 
-hydrolat oczarowy - miałam solo i też strasznie czerwienił mi twarz, nawet po rozcieńczeniu. 
-ceramidy/liposomy - mam jeszcze jeden krem z nimi, one są na naczynka, ale widać kremy z tymi składnikami mogą mi nie służyć mimo skłonności do naczynek i trądziku różowatego:p
-gliceryna - w sumie nie pamiętam już dlaczego, ale obstawiałam, że też może mi nie służyć.
Są to bardzo dobre składniki, które komuś mogą pasować i ratować buzię, ale jak widać nie mnie.

Jeju ale się rozpisałam:p

Macie też aż takie problemy z buzią i znalezieniem odpowiedniego kremu? Poczułabym się znacznie lepiej gdybym nie była sama (mimo, że nikomu tego nie życzę:p) :)
A może macie już swój ulubiony krem? 


czwartek, 1 maja 2014

Oleje: z awokado i z nasion bawełny

Cześć:)
Mam nadzieję, że majówkę spędzacie lepiej niż ja i trochę balujecie na świeżym powietrzu/ze znajomymi:)

Dzisiaj post o olejach:) oba po 50ml, made in Spain, zrecenzuję więc razem:)



Huile d'avocat - olej z awokado
Zdaniem producenta (na opakowaniu):
Naturalny 100% kosmetyczny, rafinowany. Bogaty w witaminy A, B, EH, K, PP, F oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Zalecany do suchy suchej, starzejącej się, wrażliwej, z problemami. Powstrzymuje utratę wody. Leczy egzemę i łuszczycę.

huile d'graines de coton - olej z nasion bawełny
Zdaniem producenta (na opakowaniu):
Naturalny 100% kosmetyczny, rafinowany. Bogaty w NNKT i witaminę E. Działa nawilżająco, regenerująco, przeciwzapalnie, przeciwalergicznie. Odżywia skórę i nadaje jej elastyczność. Podnosi odporność na zakażenia. Polecany szczególnie do pielęgnacji włosów. Silne działanie nawilżające i regeneracyjne na strukturę włosów.


Oba produkty to 100% oleje, rafinowane.




Opakowanie - szklane, odkręcane, bez kroplomierza. Wydajność - subiektywnie rzecz biorąc spora, bo średnio się sprawdziły i nie mogę ich zmęczyć:p Konsystencja - w sumie można by pominąć - oleista:p 


Zapach i kolor:
olej z awokado - delikatny, nawet przyjemny zapach i jasno żółty kolor (kiedyś miałam nierafinowany z awokado - był bardziej zielony i ładniej pachniał);
olej z nasion bawełny - jedzie tranem/rybą(standardowo nigdy nie mówię, że coś śmierdzi rybą, bo ryby lubię:p ale to chyba jest właśnie ten zapach, od którego wzięło się to powiedzenie:p), kolor taki sam - jasno żółty. 
Cena: 14,90zł/50ml oba, kupowałam w sklepie internetowym z odbiorem osobistym :]





olej z awokado - to był mój drugi olej z awokado. Ale ten poprzedni, nierafinowany spisał się lepiej (w kokosowym nie czułam w ogóle różnicy między rafinowanym a nierafinowanym) - poprzedniego używałam tylko do włosów i go uwielbiałam. Ten na włosach był taki tępy i w ogóle ich nie nawilżał. Spróbowałam też na twarz (a skusiłam się przez opis producenta, że do skóry suchej, wrażliwej, z problemami, że nawet na egzemę i łuszczycę pomoże, więc przy moim różowatym może się sprawdzi) - ale to nie było to:p jak każdy olej do tej pory, i masło shea, i wosk pszczeli - spowodował mega zaczerwienienie na mojej twarzy i zapchał:p masakra:p ale moja twarz jest bardzo wymagająca, więc w sumie to niekoniecznie wina produktu, tylko ja tak mam:p ale już za to, że nie sprawdził się na włosach - ma u mnie wieeelkiego minusa:]
olej z nasion bawełny - a w tym oleju pokładałam ogromne nadzieje:p i zawiodłam się na całej lini - tak samo tępy w działaniu na włosy, jeśli nawet nie bardziej niż awokado. Nie robi nic. Więc żeby go zużyć dodaję do masek do włosów jak je trzymam trochę dłużej na głowie. Nadal mam wrażenie, że nic nie robi, ale przynajmniej się nie marnuje. Po nałożeniu na twarz (też sugestia producenta - nawilżająco, przeciwzapalnie, przeciwalergicznie) - też burak i zapchanie, a do tego na skórze tym bardziej rozwinął się i spotęgował zapach rybno-tranowy:p słyszałam o nim dużo dobrego i teraz zastanawiam się, czy na przykład gdybym kupiła nierafinowany to czy nie byłby lepszy, ale chyba na razie nie chcę tego sprawdzać:p no i uważam, że cena trochę za wysoka jak na tak słabe działanie.

Miałyście te olejki? A może miałyście z nasion bawełny nierafinowany - bo nadal jestem ciekawa czy rzeczywiście tak bardzo nawilża włosy?:)